Powrót do aktualności

W Kluszkowcach było bomba, kto nie przyjechał, ten trąba.

A miało się nie udać… Prognozy meteorologiczne (chociaż nie wszystkie) zapowiadały od kilku dni, że w sobotę w Kluszkowcach będzie bardzo silny wiatr i deszcz. W przeddzień nie wyglądało to najlepiej: padał deszcz, okresowo dość rzęsisty.

A jednak sobotni poranek był tu spokojny, zaś w południe zrobiło się sielsko jak wiosną na Promenadzie Anglików w Nicei. Ci, którzy nie przyjechali, bo uwierzyli katastroficznym zapowiedziom, pluli by sobie w brodę, gdyby wiedzieli, co stracili.

Co prawda, myśmy też coś stracili. I stracił Mateusz, bo na starcie stawiło się ok. 150 zawodników, zamiast – jak się spodziewaliśmy – co najmniej 200. Mówi się trudno i  zakasuje się rękawy do dalszej pracy.

Ale sama impreza była radosna i kolorowa, jak zawsze. Przebrania naprawdę śmieszne – jak biskupi ornat, w który ubrał się Michał Macheta, a niekiedy eleganckie – jak chicagowskie garnitury i kapelusze z lat 30-tych, w które ubrali się nasi konferansjerzy: Mateusz Janicki, Stanisław Kwieciński i Karol Stojowski. Warunki śniegowe co najmniej dobre. Jedzenie i napitki w karczmie Koliba smaczne.

Nie zawiedli nasi partnerzy. Było nas dobrze słychać na stoku dzięki firmie CMA. Zajadaliśmy się pysznymi pączkami od piekarni Buczek. Testowaliśmy najnowsze modele nart Heada. Zawodnicy – i ci zwycięscy i pozostali (drogą losowania) otrzymali nagrody od firm Head i Intec Medical.

W zawodach wystartowało 153 zawodników i zawodniczek, w dziewięciu kategoriach wiekowych. Najlepsze czasy uzyskali:

– wśród kobiet, Maria Leonowicz: 24:16 sek.;

– wśród mężczyzn, Mirosław Jandura: 23:28 sek.;

– wśród rodzin, rodzina Leonowiczów: 280 punktów.

Tu wyniki indywidualne.

Tu wyniki klasyfikacji rodzinnej.

A oto laureaci konkursu na najlepszy (najzabawniejszy/najoryginalniejszy) strój:

– w klasyfikacji indywidualnej: 1) Michał Macheta, który wystąpił w przebraniu biskupa; 2) Ewa Bereś ex equo z Leszkiem Mańkowski, przebrani odpowiednio za góralkę i smoka; 3) Antoni Radomiński, przebrany za Leonidasa

– w klasyfikacji rodzinnej: 1) rodzina Cirutów, która wystąpiła w przebraniu owczarków; 2) rodzina Leonowiczów w przebraniu narciarzy z lat 60-tych; 3) rodzina Radomińskich, która wystąpiła jako czerwony kapturek i (znowu) Leonidas.

Byli z nami Rodzice Mateusza Korneckiego, a my myślami byliśmy z Mateuszem.

Zatem bawiliśmy się dobrze.

Ale, jako się rzekło, zakasujemy rękawy: będzie jeszcze koncert z aukcją (9 czerwca) oraz challenge kolarski na początku września. Bądźcie wtedy z nami.

I pamiętajcie o Mateuszu.,

Można wesprzeć jego walkę albo przez naszą bramkę płatniczą, albo przez konto naszego Stowarzyszenia: 96 1240 4588 1111 0010 6082 5709 – w tym przypadku tytuł płatności to: darowizna dla Mateusza.

Tu zdjęcia autorstwa Agnieszki Pateli

Agnieszce i wszystkim, którzy nam pomogli zorganizować zawody – bardzo dziękujemy!!!

Powrót do aktualności

Wesprzyj Julię

Wpłacam